Sandacz w całości pieczony w soli, łososiowy tatar z pieczoną papryką i ostre krewetki, zupa rybna, łosoś pieczony w niskiej temperaturze, barwena pod tapenadą i ostrygi z pikantnym sosem... To menu ponownie czytane pobudza miłe dla podniebienia wspomnienia.
Dzięki wygranej na fanpage'u firmy Kenwood mogłyśmy uczestniczyć w wybranych warsztatach w Akademii Kurta Schellera. Spośród wielu tematów trudno było wybrać idealne dla nas obu warsztaty. Ja chciałam zaczerpnąć wiedzy o kuchni włoskiej, a Izka np. o BBQ w domu i w plenerze. Jak to pogodzić? Ryby i owoce morza były dobrym consensusem, choć nie miały niczego wspólnego z kuchnią włoską i BBQ :) Nie zawiodłyśmy się - było wesoło i smacznie.
Naszym warsztatowym faworytem została ryba w całości pieczona w soli i łosoś, przyrządzany w stałej, niskiej temp. (70 stopni - od 60 ok. 75 min.), podany z sosem beurre blanc - prosty, przepyszny i warty powtórzenia...
Zachwyciło nas bogactwo rodzajów soli, które Mistrz miał w swojej kuchni. Opowiadał nam o ich pochodzeniu, cenach (czasem niebagatelnych) i różnicach.
Początek był niespodziewany - na blacie pojawiły się ostrygi. Szybki, pikantny sos (w którym była m. in. czerwona cebulka i tabasco) i pokaz otwierania. Teraz spróbujcie sami. Ale to nie takie łatwe! Trzeba mieć trochę siły, dobry sposób i zachować ostrożność. Udało się ;)
Przygotowania kilku kolejnych dań trwały równolegle. Na pierwszy ogień poszedł tatar z pieczonej papryki, wędzonego i surowego łososia, rzodkiewek, czerwonej cebulki, octu sherry i oliwy truflowej. Dodatek stanowiły plasterki rzodkiewki, pietruszka oraz krewetki - lekko pikantne, do których przygotowania użyliśmy m.in. oleju od smażenia krewetkowych skorupek. To danie prezentowało się niezwykle apetycznie.
Następnie zaczęliśmy gotować zupę rybną z dużą ilością warzyw: minestrone z diabłem morskim. Była dobra, ale na kolana miało nas powalić coś zupełnie innego...
Tym czymś był wspomniany już filet z łososia. Miał zupełnie inną strukturę i smak, a jedynymi przyprawami była oliwa i odrobina soli. Do tego śmietanowo-winny sos - kremowy i delikatny. Połączenie niebiańskie (śmietana zawsze tak działa). Cudowny był też sandacz w całości pieczony w soli (nagrałam filmik z tego, jak Izka wraz z mistrzem okładała ryby solą... ale w pionie - mój błąd;)). Soczysta ryba, wcale nie tak słona jakby się mogło wydawać, urzekła nasze kubki smakowe...
Kolejnym punktem programu była barwena pod tapenadą (ale bez czosnku... my byśmy go jednak dodały:)), podana na blanszowanej cukinii.
Warsztaty wieńczyła krewetkowa kofta w pikantnym sosie curry, z pysznym ryżem.
Byłyśmy najedzone, oj bardzo ;) 3,5 godziny minęło błyskawicznie. Nic dziwnego - przy tak sympatycznym prowadzącym, pysznych daniach i dawce kulinarnej wiedzy czas płynie niezauważalnie...
Na koniec zdjęcia Mistrza i jego wiernego przyjaciela, któremu nie wolno było wchodzić do kuchni, więc obserwował wszystko co się dzieje z pewnej odległości - i trzeba przyznać, że umie pozować ;)
Te wąsy są niezłe :] Ciekawe rzeczy. Takiego łososia na kolację zjadłabym z wielką przyjemnością ;]
OdpowiedzUsuńHahahaha, każdy kto trafia w progi Akademii zachwyca się solami i berneńczykiem :)) Gie był wniebowzięty, cieszę się, że Wy też :) Ja załapałam się na kilka kęsków na wynos. Ojjj, smakowały!
OdpowiedzUsuńJa słyszałam jeszcze o licznych octach przedstawianych na innych warsztatach :) Kilka kęsów na wynos też było - czyżby te same warsztaty? ;)
UsuńTe same nie, bo u Was były ryby, a Gie był na takich "skoncentrowanych" tylko na mięsach. Ale wrażenia przyniósł równie dobre i bawił się równie świetnie! Pozdrowienia
UsuńMięsa też musiały być fajne - zresztą z takim prowadzącym pewnie nie ma tematu, który nie byłby taki ;) Pozdrawiam!
UsuńZ chęcią wzięłabym udział w takich warsztatach. Moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńTeż mam słabość do wszelkich nierafinowanych soli. Różowej himalajskiej używam od dość dawna do potraw.
Ja się właśnie za nią rozglądam - ale chyba dopiero w jakimś internetowym sklepie uda mi się taką kupić :)
Usuńdla mnie te wszystkie dania to niebo w gębie...no i możliwość gotowania z Kurtem :))ale miałyście fajnie dziewczyny!
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę tych warsztatów! :) SUPERRRR!
OdpowiedzUsuńWAM :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, interesujący i ładny post :)
OdpowiedzUsuń