środa, 27 maja 2015

Warsztaty kuchni koreańskiej / Cook Up!

Ile wiecie o kuchni koreańskiej? Ja przyznaję, że niewiele. Znałam kimchi i na tym moja znajomość w zasadzie się kończyła. Ale z racji tego, że do odkrywania nowych smaków zawsze podchodzę z entuzjazmem, to warsztaty kuchni koreańskiej z Yeunsu Lee na Bielanach były dla mnie świetnym początkiem przygody z koreańskimi daniami o fantazyjnych nazwach i fantastycznych smakach :)



W kuchni koreańskiej - jak to w kuchniach azjatyckich - jest ostro, słono, słodko i kwaśno...


W tych daniach jest równowaga, ale z ostrym pazurem. Już kimchi jest tego przykładem - bogactwo, które się w nim kryje, sprawiło, że pokochano je na całym świecie. My także odkrywanie kuchni koreańskiej zaczęliśmy właśnie od geotjeolyi (vel kimchi). Powstało także mięsne danie o wdzięcznej nazwie bulgogi i japchae - wegetariańskie danie z dodatkiem tofu.
Wszystkie dania robiliśmy grupowo, więc najpierw powstało kilka dużych misek kimchi, które zapakowaliśmy do słoiczków "na wynos" - tak naprawdę dopiero dzisiaj (czyli po tygodniu od warsztatów) mogę go otworzyć, bo kimchi niesfermentowane, to jeszcze nie kimchi (chociaż też mi smakowało ;)). Mój słoiczek jeszcze czeka na otwarcie... I już zastanawiam się do czego będzie pasowało ;)


Na następny rzut poszły dwa dania - Yeunsu zaczęła od wegetriańskiego japchae, które jest potrawą w stylu kolorowego stir fry na bazie makaronu ze słodkich ziemniaków, z dodatkiem tofu, szpinaku, boczniaków, grzybów mun, marchewki i sporej ilości szczypioru od dymki, przyprawioną sporą ilością sosu sojowego, olejem sezamowym, czosnkiem... i cukrem. To jedno z takich dań, które da się przygotować szybko, jeśli tylko ma się kilka składników pod ręką - małym utrudnieniem jest tylko fakt, że większość składników wymaga odrębnego, krótkiego zamarynowania ;)

Po zaspokojeniu pierwszego głodu przyszedł czas na danie kolejne, mięsne - bulgogi. Pod tą dziwną nazwą kryje się danie z cienko pokrojonej wołowiny, którą zanurzyliśmy w marynacie z kiwi, czosnku, imbiru, cebulki, cukru, sosu sojowego i sezamu, a następne wrzuciliśmy na patelnię. Tak przygotowana wołowina po prostu rozpływała się w ustach! W duecie z parowanym ryżem stanowiła sycące, pyszne danie, od którego trudno się było oderwać ;)





Tak właśnie wyglądała moja pierwsza przygoda z kuchnią koreańską ;) Na podsumowanie muszę stwierdzić, że zdecydowanie obudziła we mnie apetyt na więcej - i chyba właśnie o to chodziło!

Na koniec nie mogę nie wspomnieć o cudownej dekoracji stołu w Studio Cook Up Bielany, wykonanej przez Wonna Nova. Zobaczcie sami, czyż to nie jest piękne? ;)




Za zaproszenie na warsztaty bardzo dziękuję ekipie Cook Up, dla której te warsztaty były też okazją do świętowania drugich urodzin. Dobrze, że jesteście! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za wizytę na blogu!
Jeśli komentujesz, korzystając z opcji "anonimowy", prosimy napisz w komentarzu nick lub swoje imię ;)