Strony

sobota, 18 czerwca 2011

Warsztaty "Desery kuchni rosyjskiej" w Akademii Kurta Schellera

9 czerwca odbyły się warsztaty kulinarne pt. "Desery kuchni rosyjskiej" organizowane przez miesięczniki Dobre Rady i Przyślij Przepis. Jako czytelniczka i użytkownik portalu kulinarnego bobyy.pl miałam zaszczyt w nich uczestniczyć. To były moje pierwsze kulinarne warsztaty i uważam je za całkiem udane :)


Gdy zapraszano mnie na kurs, na początku rozmowy telefonicznej usłyszałam, że to warsztaty Kuchni Rosyjskiej i pomyślałam, że chętnie ją poznam :) Potem okazało się, że kurs jest bardziej ukierunkowany i ogranicza się do deserów. Sama nie jestem słodyczowym łasuchem, aczkolwiek lubię czasem coś upiec dla bliskich, jednak stwierdziłam, że takie doświadczenie bardzo mi się przyda.
Na miejscu już z daleka poznałam znajome twarze, użytkowników, których znałam tylko z kulinarnych portali i blogosfery. Było mi miło poznać wszystkich na żywo!
Warsztaty prowadził sam Kurt Scheller - okazał się być przemiłym, otwartym człowiekiem z dużym poczuciem humoru. I od razu widać, że w kuchni czuje się jak ryba w wodzie.
W planie było do wykonania 5 deserów i przyznam szczerze, że sprawnie się z nimi uporaliśmy.





Wszystkie składniki były przygotowane, a mistrz rozdzielił obowiązki. Na początku nastawiałam się na bliny na słodko lub Pavlovą... z tym kojarzyła mi się kuchnia rosyjska. Menu było jednak zupełnie inne. Ja zaczęłam od robienia kisielu ze świeżych truskawek, a później robiłam napoleonkę. Jedną pozycję z menu już znałam - była to pascha. Jednak jej podanie było niecodzienne - nie jako babka twarogowa lecz w gałkach, jak lody. Ten deser smakował mi najbardziej, może dlatego, że degustowaliśmy go jako pierwszy i jeszcze miałam wilczy apetyt. Był smaczny, nie za słodki a konsystencja puszysta - na pewno zrobię go ponownie :)
Skosztowałam wszystkich deserów i wyczyściłam talerzyki, kto mnie zna - nie uwierzy :) Menu wyglądało tak:
- pascha,
pieczone jabłko z marcepanem i rodzynkami i pysznym sosem karmelowym - tzw. jabłko po petersbursku,
- kisiel owocowy,
- prosta napoleonka po rosyjsku (na bazie gotowego ciasta francuskiego)
- tarta ziemniaczana po rosyjsku - na słodko, z ugotowanych ziemniaków


































Na zakończenie tego spotkania otrzymaliśmy książki Kurta Schellera - Szefa kuchni wędrówki po świecie oczywiście z autografem inne upominki.



Książka jest niezwykła. Przeczytałam ją od deski do deski podczas długiego czasu spędzonego w podróży pociągiem na trasie Warszawa-Toruń, Toruń-Mogilno, Mogilno-Toruń. Jestem pod wrażeniem tak bogatych doświadczeń, życiorysu Kurta Schellera i przygód oczywiście! Mogę stwierdzić, że to pozytywny wariat :). Zazdroszczę mu perypetii napotkanych na drodze, odwagi i pewności siebie. Czytając książkę, do autora, a zarazem bohatera czuje się coraz większą sympatię... i to chyba nie tylko moje odczucia. Między przepisami (które też czytałam składnik po składniku:)), znajdują się ciekawe opisy kultury danego kraju, obserwacji i przygód Kurta Schellera. Z każdą kartką książka wciąga... szczerze polecam!


































Od sponsora warsztatów otrzymaliśmy także produkty Hepatil - bardzo się cieszę, tym bardziej, że wielkimi krokami zbliża się mój wyjazd do USA, a kraj ten kojarzony jest z ciężkim jedzeniem, i fast foodami. Obiecuję, że nie omieszkam zjeść dobrego burgera, steaka i skrzydełek BBQ, a do tego dobre piwo :)
Miłym zaskoczeniem było też to, że kilka dni po warsztatach do drzwi zapukał kurier z przesyłką - była to płyta ze zdjęciami z warsztatów oraz przepisy które wykonywaliśmy. Bardzo się cieszę, bo nie robiłam zbyt dużo zdjęć, starałam się słuchać
mistrza i działać. Nie zawsze nadążałam i śledziłam to, co  robi, bo nie nie mogłam być przy wszystkich stanowiskach naraz, a dzięki przepisom mogę sobie wszystko przypomnieć.

Podsumowując, atmosfera była niezwykle miła, ludzie życzliwi, a możliwość pracy na kuchni z mistrzem - bezcenna :)























Na pewno jeszcze w tym roku będziemy (tym razem z siostrą) na jednym z takich kursów. Całe szczęście będziemy miały możliwość wyboru tematu... Może tym razem coś "wytrawnego"? :)

3 komentarze:

  1. Uwielbiam takie cudeńka - Izka zrobisz jakiś przepis i podzielisz się nim na blogu - ta pascha jak lody brzmi świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. to Ty? nei poznałabym:) swietnie wygladasz. zazdroszcze tych warsztatów.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wizytę na blogu!
Jeśli komentujesz, korzystając z opcji "anonimowy", prosimy napisz w komentarzu nick lub swoje imię ;)