Ok, muszę przyznać, że lubię jak mężczyźni gotują ;) Lubię gdy zakładają fartuszki, podwijają rękawy koszul i zaczynają robić w kuchni bałagan, który jednak owocuje powstaniem "czegoś do jedzenia". Teoretycznie mogę wtedy siedzieć, pić wino i słuchać muzyki, ale lubię przyglądać się procesowi tworzenia, co jakiś czas się w niego włączając. Lubię nieskrępowaną, luźną atmosferę włoskich kolacji, której już kiedyś doświadczyłam dzięki Italiano in Zakopane. Alfredo i Leonadro z Kuchni Dantego zdecydowanie potwierdzają, że Włosi gotują pysznie, z luzem i poczuciem humoru. Lepienie z nimi kuleczek z ricotty i pecorino, mieszanie w patelniach czy bicie śmietany to była czysta przyjemność ;)
Menu? Proszę bardzo:
Na przystawkę kuleczki z ricottą i serem pecorino podane na rukoli i polane strużką miodu - słone smaki idealnie zgrane ze słodkimi. Następnie gęsty krem z białej fasoli z krewetkami - to była mała, ale dosyć sycąca porcja z kleksem "krewetkowej" śmietany. Oczywiście nie zabrakło makaronów: nr 1 to przepyszne tagliatelle z sosem salsiccia i suszonymi grzybami posypane parmezanem (kremowe i pyszne!) i nr 2 - pesto sycylijskie ze świeżych pomidorów z dużą ilością sera i ziół, czosnkiem, pepperoncino, migdałami i piniolami - gotowane "na żywo" przy wtórze włoskiego fragmentu "Piekła" z "Boskiej komedii" Dantego. Pod koniec podano kurczaka "in fricassea" (w potrawce) wraz z dynią pieczoną z szałwią... a na deser słodki krem z mandarynkami. Chociaż taka kolacja jest rozłożona na kilka godzin, to gdyby nie to, że starałam się nie jeść za dużo przed nią to chyba nie zmieściłabym wszystkiego ;) Było pysznie za co serdecznie (i z małym opóźnieniem) dziękuję ;)
Ps. Za przemiłe kolacyjne towarzystwo dziękuję Ani, a M. dziękuję za podwiezienie i odebranie - 20 km przy tym śniegu o północy to było coś - merci ;* Podziękowania należą się też przesympatycznym paniom organizatorkom (jeśli dobrze pamiętam - Pani Kasi i Oli) z Lawendowego Wzgórza w Wymysłowie za ten pyszny pomysł, żeby zaprosić gotujących Włochów ;)
A tu krótka fotorelacja:
Przygotowania trwają... :)
Oto kuleczki z ricotty i pecorino...
... które pomagałam "toczyć" i układać :)
Pyszny krem z fasoli z krewetkami:
Makaron nr 1, czyli tagliatelle z sosem "salsiccia" i suszonymi grzybami:
Przygotowanie sycylijskiego pesto...
...Oto pesto - przepyszne ;)
Soczysta dynia jeszcze przed upieczeniem i już po, podana z kurczakiem w potrawce...
I cudowny krem na bazie bitej śmietany, z mandarynkami i białą czekoladą... słodkie cudeńko ;)
Wybornie pyszna uczta:)
OdpowiedzUsuńTe kuleczki to dla mnie jak poezja...
OdpowiedzUsuńTak Kasiu, Włosi gotują z lekkością.Bawią się tym.
OdpowiedzUsuńPyszna kolacja!
Niezła kolacja :-) Ta rękawica mi się podoba!
OdpowiedzUsuńJakie pyszności :] Ja bym zjadła wszystko i prosiła o dokładki :]
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ogromnie takiego obiadu! Wszystko wygląda bardzo apetycznie! Szkoda, że nie ma szczegółowych przepisów na te dania, szczególnie na zupę i pesto:(
OdpowiedzUsuńPesto sycylijskie chyba byłabym w stanie odtworzyć (w najbliższym czasie postaram się zrobić i jak efekt będzie zadowalający to wrzucę na bloga), przy gotowaniu zupy niestety nie uczestniczyłam przez cały czas :) Jeśli masz ochotę na taką kolację to proponuję śledzić stronę Kuchni Dantego: https://www.facebook.com/pages/KUCHNIA-DANTEGO/345070616999 - oni organizują takie kolacje w Warszawie, ale czasem jeżdżą też do innych miast :)
Usuń