Strony

niedziela, 1 maja 2011

Fettuccine z sosem pomidorowo-sardynkowym i piękna opowieść

Kilka smutnych dni bez apetytu. Nadchodzi weekend, słońce dopiero około 9:00 ma szansę mnie obudzić. Nie do końca wiem dlaczego, ale przypominam sobie kilka zdań z książki, którą przeczytałam jakieś dwa miesiące temu.
Tom siedział i nasłuchiwał krzątaniny Charlie: brzęku pokrywki umieszczanej w zlewie, otwierania lodówki, grzechotu muszli na patelni. Z pokoju płynęła muzyka; kobieta, której nigdy wcześniej nie słyszał, śpiewała w nieznanym mu języku. Charlie nuciła pod nosem; gdy przechodziła od zlewu do kuchenki, przez otwarte drzwi dostrzegł jej rękę i tył obcasa. Jakby z perspektywy odległego miejsca przypomniał sobie czasy, gdy świat był ogromny; teraz zdawało mu się, że pomieściłby się w małej przestrzeni domu (...)
- Spaghetti del mare - powiedziała, wchodząc na taras. - Prosto z morza.
W wielkiej, szerokiej błękitnej misie między czarnymi małżami i czerwonymi kostkami pomidora kłębiły się cienkie nitki makaronu.
- Najpierw powąchaj - powiedziała Charlie. - Z zamkniętymi oczami.
Para unosiła się znad misy jak powietrze nad oceanem.
- Małże - powiedział Tom - czosnek, oczywiście, i pomidory. Kruszona papryka. Masło, wino, oliwa.
- Jeszcze coś - podpowiedziała.
Pochylił się niżej - zapachniało nasłonecznionym stokiem, rozpaloną ziemią, kamiennymi murkami.
- Oregano - odgadł, otwierając oczy.
Charlie uśmiechnęła się i nałożyła mu porcję makaronu. (...) smak eksplodował na języku czerwonymi iskrami ostrej papryki. Z drugiego planu, jak podpierająca dłoń, wysuwała się słona miękkość małży, delikatny aksamit oregano i makaron ciepły jak piasek na plaży.
(...)
Nigdy nie miał szans w sporach z Charlie, może dlatego, że nie obchodziło jej, czy się z nią zgadza czy nie. Kochała go, wiedziała o tym, i wiedziała też, że on kocha ją.
- Dlaczego ja? - spytał, wpatrując się w jej twarz przez kaskadę opadających włosów.
- Bo jesteś oregano - odpowiedziała po prostu. 
Erica Bauermeister, Szkoła niezbędnych składników
Fragment długi, ale trudno z tej książki wybrać krótszy. Jeśli książka może pachnieć - to ta pachnie jak przygotowywanie potraw w najlepszej kuchni. Często do niej wracam.

Dzisiaj proste fettuccine z sosem pomidorowo-sardynkowym. Miałyśmy jeszcze kilka puszek z sardynkami w oliwie z oliwek przywiezionymi ze Stanów (trochę się różnią od polskich:)), do tego pyszne, soczyste pelati, odrobina czosnku, malutkie, włoskie kapary i przyprawy. Proste, szybkie, bardzo smaczne.

Fettuccine z sosem pomidorowo-sardynkowym

SKŁADNIKI (na 2 porcje):
  • 200 g makaronu fettuccine
  • 120 g sardynek
  • puszka pomidorów pelati (400 g)
  • dwa ząbki czosnku
  • łyżka oliwy z oliwek
  • łyżka kaparów
  • sól, pieprz
  • odrobina chilli
  • do podania
  • wiórki twardego sera (np. bursztynu)
  • natka pietruszki
PRZYGOTOWANIE:
Makaron ugotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu - oczywiście al dente. Sos można zacząć przygotowywać najwcześniej w momencie, w którym wstawiamy wodę na makaron (jego przygotowanie nie zajmuje więcej niż 10 min.)
Na łyżce oliwy z oliwek podsmażyć czosnek (1-2 min). Na patelnię wrzucić lekko odsączone z oliwy sardynki - nie trzeba ich rozdrabniać, same dosyć mocno się rozpadną. Dodać łyżkę małych kaparów. Smażyć 2 min. Dodać pokrojone pomidory i smażyć ok. 5 min. Na końcu doprawić solą, pieprzem i odrobiną chilli. Wymieszać sos z makaronem.
Podawać posypany serem i natką pietruszki.


































Przepis bierze udział w durszlakowej akcji VIVA la pasta! 2



19 komentarzy:

  1. Nie przepadam za sardynkami ale danie wygląda pięknie:)
    I piekny fragment...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł na makaron. Lubię makarony z sardynkami i kaparami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. gdy tu wchodzę to zawsze wiem, że będę milo zaskoczona :) wspaniałe potrawy i zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten fragment wzbudza jakieś takie ciepłe emocje... przywołuje coś, za czym się tęskni. Ciekawe jak bym powiedziała mojemu mężowi... chyba jesteś moim pieprzem :)
    Pysznie wygląda Wasza pasta. Pozdrawiam jak zwykle zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładny ten fragment:)
    A makaron cudowny! Bardzo w moim guście;P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, niech żyje pasta. Ta z prostym sosem i nieco bardziej skomplikowanym. Zawsze tak samo dobra. Zawsze tak kolorowa i wyglądająca tak pysznie jak Wasza.

    OdpowiedzUsuń
  7. wygląda obłędnie! (ale wstyd przyznać, nigdy nie jadłam kaparów...)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzcinowisko - w tym makaronie sardynki są jakieś takie niesardynkowe :)

    Fuchsio ja też uwielbiam :)

    Paula dzięki - u Ciebie również dzisiaj było zaskakująco :)

    Alicjo, dzięki :) Fragment jeden z moich ulubionych, ale w tej książce jest mnóstwo takich perełek, pewnie jeszcze nie jeden raz ją zacytuję (ja jestem jednak najbliższa oregano :))

    Anno Mario dziękuję :) Przez Ciebie dzisiaj myślę o czosnku niedźwiedzim :)

    Kubełku Smakowy - zgadzam się w 100 % - niech żyje pasta! :)

    gruszko z fartuszka - czas spróbować, najlepsze są te malutkie, różnych włoskich firm :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Poszukam tej książki w księgarniach - już ten fragment mnie zachęcił. Powiedziałam mężowi, że jest moim pieprzem - trochę się zdziwił, ale chyba zrozumiał :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny sposób, wart spróbowania. A książkę zapisuję na listę do przeczytania. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. danie bardzo smakowite! a z przytoczonego fragmentu książki bije niesamowicie pozytywna energia

    OdpowiedzUsuń
  12. cudnie kolorowo na talerzu. i słowa.. ach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Alicjo poszukaj koniecznie, ja zobaczyłam ją w witrynie księgarni, weszłam od razu i kupiłam :)

    Kamilo - zachęcam Cię serdecznie do przeczytania :)

    Kaś to taka szczęśliwa energia :)

    Asiu dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kasiu, kupiłam, przeczytałam już 1/3. Absolutnie wciągająca książka! Dziękuję za to polecenie!

    OdpowiedzUsuń
  15. same kobiety ;)
    wracam z pracy i majstruję coś na kształt tego dania :) mam chęć na sardynki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No jakoś tak się złożyło, że same kobiety, więc dzięki za męski głos :) Daj znać jak poszło! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. dobre... bo miałem chęć na coś rybnego... ale szału nie robiło - generalnie wolę coś kurczakowego - wczoraj np. brokuły z sosem pieczarkowy z piersią z kurczaka ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bo kurczak też dobry :) Jak Cię jeszcze kiedyś weźmie na akcent rybny to polecam klasykę: http://paletasmaku.blogspot.com/2011/04/oliwkowa-farma-w-prowansji-i-spaghetti.html z lekko wyczuwalnym anchois, albo to; http://paletasmaku.blogspot.com/2011/03/tagliatelle-z-tunczykiem-i.html (koniecznie z masłem i oliwą). Ja uwielbiam takie połączenia więc się nad nimi rozpływam z zachwytem :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Rewelacyjny blog- świetne przepisy! Będę wpadać! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wizytę na blogu!
Jeśli komentujesz, korzystając z opcji "anonimowy", prosimy napisz w komentarzu nick lub swoje imię ;)